poniedziałek, 18 lipca 2016

gdzie sie rodzi motywacja?

Każdy ma sobie coś do zarzucenia, większość z tych "każdych"ma na myśli swoje ciało.
Oczywiście kieruje się to najczęściej do żeńskiej części. Wszystkie potrafimy narzekać, płakać przy lustrze i szukać cudotwórczych diet, które dadzą nam wymarzoną sylwetkę w tydzień.
 
Sama jestem idealnym przykładem biernego obserwatora wszelkich stron odnośnie zdrowego trybu życia, fanpagów na facebook'u osób, które do tego motywują.

ALE JAK ZEBRAĆ SIĘ W SOBIE, ŻEBY WDROŻYĆ TO W ŻYCIE ?

Złotego środka nie ma. Prób podejmowania diet czy ćwiczeń mialam dużo więcej niż mam lat, niestety wszystkie daremne.
Jednak jeśli czegoś bardzo chcesz, to możesz to mieć.
Dlatego też wraz z Pauliną podjęłyśmy OSTATECZNĄ próbę, która została przemyślana i "obgadana" przy niejednym drinku podczas zamartwiania się, dlaczego właśnie my musimy wyglądać jak foki przy basenie.
Wyda się to śmieszne ale po głupich 3 dniach, podczas których nie zjadłyśmy ani grama słodkości, nie pijąc napojów i jedząc tylko zdrowe produkty, czuję się jak młody bóg. Wszystko siedzi w głowie. Ja w swojej jestem już fit, bo wyrzucilam do śmietnika czekoladę i odmówiłam żelek. Nawet praca dziś sprawiała mi przyjemność ( o zgrozo ), choć do lekkich nie należy, jednak mimo to, biegałam jak dzika. 
Sama trzymam kciuki za swój sukces, bo zorientowałam się, że przeglądanie "fit stron" nie sprawi, że taka się stanę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz